środa, 14 stycznia 2015

~Rozdział dziesiąty~ Póki śmierć nas nie rozłączy

Luna Lovegood



 Zielone wzgórze przepełnione kwiatami. Czy może być coś piękniejszego? Słońce przypieka, a na czerwonym kocu po lewej stronie uśmiecha się do mnie tatuś popijając herbatkę. Odgarniam sobie kosmyk blond włosów chowając je za ucho i spoglądam z ciekawością na nową sukienkę mamy.
- Nie jest ci gorąco w tym sweterku ? - pyta z wielką troską.
Mrużę oczy od blasku słońca i powoli ściągam z siebie bluzę.
- Wstrętne nargle! Pogryzły mi cały nos! - machałam rękami na wszystkie strony.
 Głośny śmiech rodziców przepełnił moją głowę, a po chwili mama oparła się na ramieniu tatka, ten zaś gładził ją po włosach. Lubiłam ten widok, kiedyś zastanawiałam się, czy w przyszłości mój mąż będzie robił tak samo. Oni na prawdę się kochali...

- Za Hogward! - usłyszałam głos, biegnącego w stronę Śmierciożerców Seamusa, który przypomniał mi o rzeczywistości.
Mama nie żyje, tata z resztą też nie. Nie wiadomo co dzieje się z Neville'm, Draco ukrywa swe emocje, ale tak na prawdę ma ochotę się rozpłakać. Jest wojna. Zginęło dziesiątki ludzi. Staruszków, dorosłych, a nawet dzieci. Nie wiem dlaczego żyję, powinnam już dawno umrzeć, a jednak jestem i patrzę na krew, która pokryła całe błonia przed zamkiem.
Czuję się jak ostatni człowiek na ziemi, który został z bandą dzikich drapieżników, którzy czekają na odpowiednią chwilę, żeby mnie zabić znienacka. Teraz myślę tylko o tym, żeby moja śmierć nie była bolesna. Nie chcę cierpieć przed przekroczeniem tego świata.
- Co robisz?
Załzawione ze złości oczy Dracona uświadomiły mi jak on bardzo cierpi. Voldemort zabił jego ojca, zrobił z jego całej rodziny swoich zwolenników, a w dodatku rozkazał mu zabić Dumbledore'a.
- Chcę zapomnieć... Chcę go zniszczyć... Chcę umrzeć...
- Nie rozdrapuj tego nożem. To nic nie da. - mówiłam chwytając go za lewą rękę, całą oblaną we krwi - Będzie wielka blizna.
- Wolę bliznę, niż to. Nie chcę być jego własnością.
Próbowałam opatrzyć mu rękę. Przecież nic nie da kaleczenie ciała tylko po to, żeby zniszczyć mroczny znak. Jego się nie da usunąć. Przekrwawiona, czarna czaszka z wypluwającym wężem wciąż tkwiła na jego lewej ręce. Jakiś tam znak nie oznacza o człowieku. Liczy się to co ma się w sercu. Jeśli Draco nie czuję się Śmierciożercom to nim nie jest, pomimo mrocznego znaku.
- Chciałabym odnaleźć Neville'a zanim nas zabiją.
Spojrzał na mnie tak, jakby do końca nie rozumiał słów. Na chwilę przestał się zajmować rozdrapywaniem skóry i spojrzał mi prosto w oczy.
- Myślisz, że on jeszcze żyję? - zapytał.
 Szczerze mówiąc wątpiłam w to. Zniknął od razu na początku, może już wtedy wbił się w wir śmiertelnych zaklęć. Jeśli on teraz leży martwy to tym bardziej muszę go odnaleźć. Chciałam pogładzić jego włosy, pocałować w policzek i spojrzeć w jego duże brązowe oczy. On musi żyć! Bo jeśli nie, to po co ja mam tu zostać? Sama.
Odwróciłam się na pięcie i wolnym krokiem zmierzałam na wprost. Gdzie chciałam iść? Tego nie wiem. Miałam tylko wielką nadzieję, że na drodze spotkam Neville'a, który uśmiechnie się do mnie i otrze moje łzy.
- Poczekaj ! - krzyknął za mną Draco owijając swoją rękę w kawałek materiału - Nie znasz jakieś zaklęcie na to cholerstwo?
Uśmiechnęłam się łagodnie i jednym dotknięciem różdżki usunęłam zaczerwienienia i ślady rozcięć. Spojrzał na czarniejący znak z obrzydzeniem i wyszeptał :
- Chyba lepiej wyglądała kiedy była oblana krwią.
 Cho, Hanna, Fred, Tonks, Lupin, tata, pan Malfoy... - wyliczałam na palcach. Oni wszyscy już nie żyją. Czułam, że poniesiemy klęskę. Znów zwyciężą Śmierciożercy, będziemy żyli w strachu przed samymi sobą. A nawet jeśli ktoś przeżyje z obawy o swoją skórę przyłączy się do Voldemorta. Nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa. Napotykaliśmy zwłoki czarodziejów, ale żaden z nich nie był Neville'm. Nie poddam się! Skoro żyję, muszę go zobaczyć. Wciąż  myślałam o oświadczynach. A jednak mnie kocha powtarzałam sobie w duchu. Jeszcze dwa lata, będę miała siedemnaście lat i wyjdę za Neville'a. Będziemy szczęśliwym małżeństwem. Tylko on mi został, nie chciałam stracić i jego!
- Co ci jest? - zapytał Draco klękając obok zapłakanego George'a.
Spojrzał w górę nie wierząc, że te słowa wypowiada właśnie on - wróg jego rodziny. Chciał wyciągnąć z kieszeni różdżkę, ale Draco zatrzymał go łapiąc go za rękę.
- Trochę się zbrudziłeś, co?
Uwaga była nie na miejscu. W końcu podczas bitwy nikt nie wyglądał doskonale. George miał ubłocone jeansy, podartą koszulę poplamioną krwią. Rude włosy pokryte były kurzem, a duże brązowe oczy popuchnięte od łez.
- Fred nie żyje - wyjąkał podkurczając nogi.
- Wiem, tak samo jak innych wiele osób.
- Łatwo ci mówić, nie zabili ci brata, najlepszego przyjaciela... - zasłonił twarz dłońmi i wydał z siebie dziwny jęk rozpaczy.
- Tak się składa, że mojego ojca zabił Voldemort, przez to, że chciał mnie obronić...
George rozchylił palce i zerknął na bladą twarz Dracona. Westchnęłam ciężko na myśl o Neville'u. My tu tak sobie spokojnie siedzimy a on... Nawet nie chcę o tym myśleć. No tak, Draco próbuję pocieszyć George'a, zrozumiałe, chłopak prawie popełnił samobójstwo, no ale ja nie mogę tak siedzieć bezczynnie.
- Idź szukaj Neviile'a, ja tu zostanę - powiedział, tak jakby czytał w moich myślach.
  Kiwnęłam głową i bez słowa odeszłam, zostawiając ich zupełnie samych. Zapadał zmrok. W ciągu tak krótkiej chwili zginęło dziesiątki osób, kolejną ofiarą mogłam być ja. "Idź prosto, skręć w lewo... " - sama wydawałam sobie rozkazy. Marzyłam, żeby się obudzić z tego masakrycznego koszmaru.

 - Lunuś, co ci jest? - usłyszałam znajomy głos.
Przetarłam oczy podniosłam się na łokciach i zobaczyłam twarz ukochanego taty. Uśmiechnęłam się do niego, a on pogładził mnie po głowie.
- Zły sen ? - zapytał.
- Okropny koszmar - wyszeptałam, czując, że zasycha mi w gardle.

- Ha ha ha! Zabiłam Longbottoma!
Ocknęłam się. Zaczynam wariować. Wciąż wydaje mi się, że widzę tatka. Moja świadomość płata mi figle. To te nargle!
- Zabiłam Longbottoma!
Jednak ten głos wydawał się taki prawdziwy. To nie może być prawda! Szczypałam się po nadgarstku, żeby sprawdzić czy to nie sen. Muszę się obudzić! Tak, czuję ból, ale to nie znaczy, że to się właśnie dzieje. Podbiegłam szybko za głosem, który dobiegał z tylnej części zamku. Wydawał się coraz wyraźniejszy. W końcu stanęłam na wprost rozczochranej kobiety przypominającej hienę. Szczerzyła się do mnie swoimi paskudnymi zębami. Czarna, podarta sukienka z plamą krwi mieniła mi się w oczach. Zaraz, zaraz... Plama robiła się coraz większa. Kobieta spojrzała na miejsce, w którym powinna być wątroba i krzyknęła ogłuszającym wrzaskiem. W końcu padła na ziemię. Za nią stała mama Dracona. Trzymała zakrwawiony miecz i patrzyła na niego z niedowierzaniem. Dyszała ciężko, a łzy spływały jej po twarzy.
- Czy on żyje? - wyjąkała spoglądając na mnie błagalnie.
- Tak - wyszeptałam po chwili, kiedy zrozumiałam o kogo chodzi.
Uśmiechnęła się przez łzy i otarła zimny pot z czoła. Teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo ciężko jest tej kobiecie. Straciła męża, nie miała pojęcia co się dzieję z synem, a w dodatku Voldemort zmusił ich całą rodzinę do posłuszeństwa.
- On jest pod wierzbą - powiedziała - Ale proszę cię nie płacz.
O co jej chodziło? Draco? Skoro wie gdzie on jest, to dlaczego mnie pyta o jego życie? Nie rozumiem jej, ale bez wahania biegnę pod wierzbę bijącą. Pierwsze co widzę to mały kamyczek, który dałam Neville'owi na szczęście, a więc pani Malfoy mówiła o nim... Podnoszę go bez wahania i wsadzam do kieszeni. Jestem już przygotowana na najgorsze.

Droga Luno!
Nie martw się o mnie. Jestem szczęśliwy, że Ciebie poznałem, bez ciebie mój świat był nudny, to właśnie Ty pokolorowałaś go na nowo. Teraz mogę umierać spełniony. Poznałem Ciebie, a to był mój największy cel w życiu. Będzie mi dobrze. Tata i babcia będą mnie pilnować, powiedzieli, że będą ze mną na zawsze. 
Twój wdzięczny Neville

Ten liścik znalazłam w zaciśniętej w jego zaciśniętej dłoni. Był uśmiechnięty, jak wtedy kiedy go pocałowałam po raz ostatni. Oczy miał otwarte, brązowe jak zawsze, ale dziwnie puste... Łzy same wypływały z moich oczu. Gładziłam go po twarzy, całowałam jego skaleczone dłonie i przytulałam do serca, które przestało bić. Zamknęłam mu oczy palcami i uśmiechnęłam się sama do siebie. Wyglądał jakby spał. Szkoda, tylko, że nigdy się już nie obudzi. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam pamiętam, że płakał, teraz jest uśmiechnięty, wkracza do lepszego świata. 
- Teraz nie będziesz już czuł bólu, skarbie. Tylko pamiętaj zajmij mi tam dobre miejsce obok siebie. Chciałabym już tam być z tobą. Mógłbyś mi w tym pomóc? Pogadasz z Szefem? 
 Spojrzałam w niebo, tak jakbym czekała na odpowiedź. Cała mokra od łez i krwi siedziałam przy nim nucąc piosenkę, którą nauczył mnie tata.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu Odwróciłam się gwałtownie, za mną stał Draco. Poobdzierany, poraniony, zupełnie inny człowiek niż ten, który żalił mi się w łazience.
- Musimy iść - powiedział podnosząc mnie na nogi. 
Spojrzałam w tył na Neville'a i pomachałam dłonią. Nie mogę w to uwierzyć. On nie żyję. Czułam się jak wariatka, której nie został już zupełnie nikt, chciałam się zabić, ale powtarzałam sobie, że w ten sposób nigdy już go nie spotkam. Draco  ciągnął mnie gdzieś na przód, a ja odwróciłam głowę i zalałam się łzami. 
  

11 komentarzy:

  1. Super ! Nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawia mnie dlaczego uśmierciłaś Neville'a, skoro to ma być historia o ich miłości? :c Czekam koniecznie na kolejny. Musisz pomóc mi rozwikłać tą zagadkę! :3
    Cudownie piszesz! ♥
    http://hogwarckie-tajemnice.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Fleur :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc wszystko fajnie, ale szkoda, że Neville'a uśmierciłaś. ;-;
    Czy to jest taka podpucha? To nie Neville umarł tylko ktoś inny, a Neville żyje i powróci za jakiś czas do Luny?

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog! Kocham Harrego Pottera - będę czekać na nową nocię ^^
    Zapraszam również do mnie: http://rysowanie-z-haniko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Neville [*]
    Tak mi go szkoda...
    Nigdy bym się nie spodziewała, ze go zabijesz :'(
    No i biedna Luna...
    W ogóle smutny ten post.
    Ale wyszedł ci ciekawie i nieprzewidywalnie. Podoba mi się ;-)
    Pozdrawiam i czekam, jak akcja rozwinie się dalej.
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że Neville umarł. Myślę jednak, że to na prawdę nie on. I wróci do Luny i wszystko skończy się pięknie :*

    Pozdrawiam
    http://destruction-magical2.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedny Neville... Super piszesz. Zapraszam do mnie.
    http://greenlife-by-hermenagilda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Dosyć smutne to zakończenie ;(
    Nie spotkałam się jeszcze z takim..

    http://magiczny-swiat-rachel-trust.blogspot.com/
    Zapraszam ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego najfajniejsi zawsze umierają co?!?!!??=(

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczego najfajniejsi zawsze umierają co?!?!!??=(

    OdpowiedzUsuń