Luna Lovegood
Siedziałam z Ginny przed lekcjami czekając na historię magii. Szczerze mówiąc, źle to zabrzmiało, bo w sumie to sama czekałam. Ginny siedziała obok mnie, to prawda, ale myślami była przy Danie. Mogę to zrozumieć, zakochani...ale w ogóle po co usiadła obok mnie?! To było denerwujące, wolałabym już siedzieć sama i rozmyślać, o sumach. W oddali dostrzegłam tego samego chłopaka, którego wczoraj obroniłam przed napaścią Malfoya. Siedział sam i gapił się w jakąś książkę. Nie mam pojęcia dlaczego, ale odczuwałam ogromną ochotę do niego podejść i z nim porozmawiać. Nie zrobiłam tego... wyśmiałby mnie. Ale miałam wielkie pragnienie komuś się wyżalić, z kimś normalnie pogadać, nie myśląc, że zaraz zostanę wyśmiana, a w pokoju wspólnym znów zawiśnie moja karykatura.
- Ginny czy myślisz, że ktoś taki jak ja może mieć przyjaciół - zapytałam.
Ona wzdrygnęła się, ta jakby właśnie została wybudzona z hipnozy.
- Co ty opowiadasz, przecież masz mnie - wyszeptała.
Ona kłamała, to było widać, może zrobiło jej się mnie żal... No cóż nie trzeba mi jej litości.
Stanęłam i powoli ruszyłam na drugi koniec korytarza. Czułam coś w gardle, a mocny ucisk w brzuchu przyprawiał mnie o mdłości.
- Cześć - powiedziałam siadając obok chłopaka czytającego książkę.
Spojrzał z niej ukradkiem i tylko się do mnie uśmiechnął. Chciałam go jakoś zagadać, ale sama nie wiedziałam jak. Myślałam, że może okaże się fajny i być może nawet się zaprzyjaźnimy.
- Jestem Luna - przedstawiłam się po chwili namysłu... - A ty?
- Longbottom to znaczy Neville.
- Zielarstwo, tak? Czytasz o zielarstwie? Ciekawa jest ta jadowita tentakula, mój tata kiedyś napisał o niej artykuł w "Żonglerze".
I właśnie wtedy zobaczyłam, że przestaje go interesować co piszę w książce. Odwrócił się do mnie i zaczął ze mną rozmawiać o roślinach. Może temat niezbyt ambitny, no ale chyba po raz pierwszy rozmawiałam z kimś tak po prostu.
- A czytałaś kiedyś o diabelskich sidłach...
- Neville mogę cię o coś zapytać? - przerwałam mu w końcu.
Kiwnął tylko głową i patrzył się na mnie. Tym razem nie jak na idiotę, tylko jak na normalną koleżankę.
- Czy... czy ciebie też nikt nie lubi? Przepraszam, że tak pytam, jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj...
Przez moment milczał patrzył się wciąż w swoje ręce. Nie wiem czy nie wiedział co powiedzieć, czy próbował ułożyć wszystko sobie w głowie. Postanowiłam, że zmienię temat. Otwierałam usta, lecz on powiedział :
- Wiesz, nigdy nie miałem przyjaciół. Wszyscy uważają mnie za głupola. No dobra nie jestem zbyt dobry... no ale... To okropne uczucie.
- Wiem. Ja już się do tego przyzwyczaiłam. Wszyscy maja mnie za Pomylunę Lovegood. Nie rozumiem dlaczego ludzi tak wyjątkowych jak ty mają za idiotów.
Widziałam zaczerwienił się. Nie mam pojęcia dlaczego, ale poczułam w żołądku ucisk, to chyba były motyle... Wydawał się coraz przystojniejszy. Piękne, brązowe oczy, lśniące włosy i ten cudny uśmiech...
Zwariowałam... Naprawdę zwariowałam. Gapiłam się w niego jak nawiedzona... Potem zbliżyłam się do niego... Byłam bardzo blisko, widziałam jego wystraszone oczy, ale.... pocałowałam go!
- Przepraszam, nie chciałam... nie wiem dlaczego tak wyszło - szybko próbowałam się usprawiedliwić.
Patrzył na mnie wystraszony, jakby nie wiedział co się stało.
- Chyba się w tobie zakochałam - wyszeptałam patrząc w dół.
Neville Longbottom
Kurczę, co to było?! Nie spodziewałem się, że mogę się podobać jakiejkolwiek dziewczynie... A może ona udawała? Może ją to bawiło? Ale chyba nie posunęła by się aż do tego... Gdyby to udawała czułaby do mnie odrazę i nie pocałowała by mnie...
- Neville co ci jest? - zapytał mnie Ron kiedy wszedłem do pokoju wspólnego.
Usiadłem na fotelu i zamarłem. Miałem mętlik w głowie...
- Ja... Ja, ja się własnie całowałem...
Widziałem jak Ron i Harry patrzą na mnie z niedowierzaniem. Hermiona na chwilę zostawiła swoje notatki i zerknęła na mnie.
- Całowałeś się? Z kim ? - Ron był naprawdę bardzo zdziwiony.
Do mnie to wszystko jeszcze nie docierało... Ale w sumie właśnie zdawałem sobie sprawę, że Luna jest wyjątkowa, a w dodatku bardzo ładna...
- Z Luną - wyszeptałem.
- Z Pomyluną?!
- Nie mów tak o niej, Ron! Nie znasz jej! Ona wcale nie jest wariatką! Jest zupełnie normalna!
Po tym jak to powiedziałem poszedłem do łóżka. Nie mogłem długo zasnąć wciąż przed sobą miałem jej piękna twarz.Dręczyły mnie myśli, czy ona czuje to samo co ja?
Rano gdy tylko się obudziłem wybiegłem na korytarz. Sam nie wiem dlaczego... Chyba jestem jeszcze głupszy niż wszystkim się wydaje... Stanąłem po środku i aż mnie zamurowało... Luna obściskiwała się z Zabinim! Czy ona zwariowała? Po co mnie całowała?! Poczułem wielką nienawiść. Pierwszy raz zaczęło mi na kimś zależeć... Wydawało mi się, że się polubiliśmy... Babcia miała rację! Trzeba uważać, bo w każdej chwili twój najbliższy przyjaciel może okazać się twoim wrogiem... Odwróciłem się nie chciałem już jej widzieć... Znienawidziłem ją...
Pobiegłem do łazienki, sam nie wiem dlaczego, ale jak cierpię, albo ktoś mnie rani lubię wypłakać się w łazience. Ostatnio zrobiłem tak u Świętego Munga, kiedy mama mnie nie poznała... Wiem, wiem... znowu ryczę! Nie kontroluję tego! Chciałbym być normalny, opanowany... Taki jak Harry. Zresztą babcia oddałaby wszystko, żebym był taki jak on. Ciekawe co by powiedziała gdybym był taki arogancki jak Malfoy? Byłaby ze mnie dumna, czy może wyrzekłaby się mnie? Nigdy tego nie zapomnę jak miałem cztery lata, a babcia próbowała nauczyć mnie latać na miotle. No dobra, nie potrafiłem na nią wsiąść, a jak mnie na nią posadziła spadłem i obdarłem sobie kolano, no ale żeby mnie nazywać tępym idiotą i bałwanem? Małe dziecko? Chyba od tego momentu przestałem wierzyć w siebie...
Siedziałem na sedesie o wszystkim rozmyślając. Może to i lepiej, że dowiedziałem się tego teraz, no bo gdyby jej zaufał, a tu nagle takie coś... Wstałem i spojrzałem w lustro. Ujrzałem w nim odbicie idioty... Tak wyglądałem głupio... Wielkie zęby, rozczochrane włosy, oczy, które wyglądały jakby wyrażały zdziwienie, że w ogóle znajdują się na twarzy.
- Co ci jest chłopaczku? - usłyszałem głos zza plecami.
Była to Jęcząca Marta. Miała okulary, dwa brązowe kucyki i dziwny uśmiech. Ją w sumie też nikt nie lubi, tak samo jak mnie... Irytek wciąż się z niej śmieje, ze ma krosty i jęczy... Ja też ryczę, do prawdy wysypki nie mam, ale mam okropne zęby...
- Coś cię trapi ? - zapytała szczerząc zęby.
Nie miałem ochoty do zwierzeń. A ona tak głupio się na mnie patrzyła jakby chciała mnie zabić, żebym został jej przyjacielem... duchem. Gdybym był duchem nie chciałbym siedzieć w toalecie... To co najmniej dziwne... Gdybym był Malfoyem powiedziałbym, że to żenujące i wstrętne, a poza tym Marta jest szlamą także wszystko to wyjaśnia. Aha no i oczywiście " Mój ojciec się o tym dowie".
Na szczęście nie musiałem odpowiadać na pytanie, bo usłyszałem płukanie w drzwi.
- Dzięki, że otworzyłeś! Irytek nas goni po całej szkole - wysapał George.
- Podłożyliśmy mu łajnobombę ! - dokończył Fred.
- Nie uwierzyłbyś jaki świetny efekt wychodzi na duchach!
- Ale wy przecież nie chodzicie do szkoły! - zdziwiłem się na ich widok.
- Fred jak mogłeś zapomnieć! Przecież my mamy poważny interes na głowie!
Pstryknęli palcem i teleportowali się. Muszę przyznać, trochę poprawili mi humor. Hogwart bez bliźniaków, to już nie ta sama szkoła.
Gdy wychodziłem z łazienki zobaczyłem, że Luna się do mnie uśmiecha i macha ręka. Odwróciłem się i powiedziałem jej przez ramię :
- Jak mogłem być tak naiwny? Oszukałaś mnie! Jednak wszyscy mieli racje, jesteś wariatką!
I ruszyłem w stronę pokoju wielkiej sali, bo była własnie pora obiadowa.
**********************
Dziękuję za tak miłe słowa. Nie spodziewałam się, ze w poprzednim poście znajdzie się, aż tyle komentarzy. Jeśli czytasz ten rozdział - skomentuj. To bardzo motywuje.
Luna <3 and Neville <3 Uwielbiam ich tak ja ten rozdział i tego bloga
OdpowiedzUsuńŚwietny i blog! Rozdział bardzo fajny. Napewno będę zaglądać częściej :)
OdpowiedzUsuńhttp://mska-blog.blogspot.com/
Świetny rozdział. Wydaje mi się, że to się Neville'owi przyśniło.
OdpowiedzUsuńBlog także jest cudowny. Zaobserwowałam. :D
Zdecydowanie ubóstwiam Lune! :) Jest boska! Ale i odważna. Ja nie potrafiłabym zapytać ,,Czy Ciebie też nikt nie lubi?" Hahh to życiee... CIekawie piszesz czekam na następne <3
OdpowiedzUsuńhttp://chcebyckopciuszkiem.blogspot.com/
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z fanfiction o Nunie, to bardzo miła odmiana :)
Jak się cieszę, że trafiłam w końcu na opowiadanie o Lunie i Neville'u :)
OdpowiedzUsuńbardzo przyjemnie się czytało, dlatego zaobserwuję i będę czekać na kolejny rozdział :)
pozdrawiam
moodybrown.blogspot.com
Luna i Neville zawsze byli moimi ulubionymi postaciami, świetny rozdział, totalnie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńOczywiście obserwuję i mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą tak interesujące jak ten.
monomentume.blogspot.com
Luna <3 lubię ją. świetny wpis :)
OdpowiedzUsuńhttp://ablonde-girl.blogspot.com/
Świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńhttp://want-cant-must.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Szczegóły znajdziesz tutaj http://moodybrown.blogspot.com/p/lba.html
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;]
Cudo :) Ktoś tu ma wielki talent ;)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem, czekam na kolejny
Pozdrawiam ;)
Łaaaał cudo :D
OdpowiedzUsuńCudny jest twój blogg bomba //Natalia.D
OdpowiedzUsuńDziewczyno masz talent jakim cudem ja cie topiero teraz odkryłam . Czekam na więcej i obserwuje :)
OdpowiedzUsuńnormalni6.blogspot.com
* dopiero :)
UsuńŚwietnie piszesz ;)
OdpowiedzUsuń