środa, 23 lipca 2014

~Rozdział pierwszy~ Inny nie znaczy gorszy

Luna Lovegood


Wchodziłam do pociągu. Za mną wskakiwali ucieszeni pierwszoroczni. Ach... gdy ja byłam pierwszy raz w Hogwarcie... Wtedy nawet moja wyobraźnia nie musiała się wysilać, Wielka Sala wyglądała lepiej niż w najpiękniejszych snach. Ogromne stoły, wiszące świece, sufit niby niebo...
   Znalazłam jakiś zupełnie pusty przedział, usiadłam obok okna i rozłożyłam "Żonglera". Otworzyłam na bardzo ciekawym artykule o sklątkach tylnowybuchowych. Własnie pogrążyłam się w lekturze kiedy nagle zobaczyłam, że ktoś na wprost mnie usiadł. Zerknęłam spod gazety. Po lewej stronie przedziału siedział wysoki chłopak, o brązowych lśniących włosach z jakąś śmieszną roślinę. Miał rozsypane rzeczy i próbował złapać żabę. Uśmiechnęłam się po kryjomu. Wyglądał bardzo zabawnie.
- Może ci pomóc? - wypaliłam w końcu, bo nie wytrzymałam widoku jak się męczy.
On na mnie spojrzał swoimi dużymi brązowymi oczami i uśmiechnął się do mnie. Sama nie wiem czy to był szczery uśmiech czy tylko jakiś grymas.
- Nie trzeba - w końcu powiedział i w ostatniej chwili złapał ropuchę kiedy mi się przypatrywała.
Usiadłam znowu rozłożywszy czasopismo, ale go nie czytałam... Przyglądałam się ciągle temu chłopakowi, chyba go nigdy jeszcze nie widziałam... Dlaczego siedzi tu ze mną? Nie ma przyjaciół, a może woli samotne towarzystwo, bo w sumie ciągle patrzył się w okno. Pociąg jechał coraz szybciej, a czas płynął nie ubłagalnie. Szybko przebrałam się w szaty, a różdżkę włożyłam za ucho. Ukradkiem spojrzałam na niego. Zobaczyłam jego odbicie w szybie... Nie wiem dlaczego, ale on płakał. Chciałam się zapytać co się stało, ale uznałam to za głupie i bezczelne, więc milczałam...

Hogwart był naprawdę cudowny. Za każdym razem, kiedy przekraczałam próg zamku wydawał mi się jeszcze piękniejszy. Za sobą zobaczyłam Harry'ego, Rona, Hermionę i tego chłopca z rośliną. Widziałam, ze nie przepadają za jego towarzystwem, rozmawiali miedzy sobą, a jego zostawiali nieco z tyłu.
- Cześć ! - uśmiechnęłam się do nich kiedy przechodzili blisko mnie.
- My się znamy? - zapytał Harry, ale zauważyłam, że Hermiona szturchnęła go łokciem.
- Ty jesteś pewnie Pomyluna... znaczy Luna...
- A ty pewnie zgubiłeś znów swoją ropuchę, co? Tak to jest jak się nie chce od nikogo pomocy...

Chociaż nazwał mnie Pomyluną nie czułam do niego urazy. Widziałam potem jak się czerwieni. Pewnie zawstydził się, że taka osoba jak ja go poucza... Ale co tam... Mnie od dawna nie obchodzi, co inni o mnie myślą, liczy się to kim się jest dla siebie.

- Co było pierwsze, feniks czy płomień? * - zapytał mnie portret, kiedy wchodziłam do pokoju wspólnego.
-Hmm... Myślę, że odpowiedź jest taka, że koło nie ma początku
- Dobrze uzasadnione.
Obraz usunął się, a ja przeszłam do środka. Zaraz obok wejścia natknęłam się na plakat wiszący na tablicy ogłoszeń. Przedstawiał mnie. Miałam okropnie rozwiane włosy, a oczy kręciły się tak, jakbym wypiła za dużo ognistych whisky. Na dole widniał duży, niebieski napis " Pomyluna ,, . Spojrzałam po ogromnym pokoju. Wszyscy Krukoni wpatrywali się we mnie coś szepcząc, a niektórzy nawet mieli czelność się podśmiewać i wytykać mnie palcami.
- Bardzo ładny rysunek, ktoś ma na prawdę talent - powiedziałam uśmiechając się i ściągałam rysunek.
Patrzyli się na mnie jak na idiotkę, a ja szłam dumnym krokiem, mając ich wszystkich w ... nosie. Podskakiwałam z nogi na nogę, aż w końcu znalazłam się w sypialni. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.

Neville Longbottom 




  Ryczałem... ryczałem jak małe dziecko. Byliśmy u Świętego Munga, ale te odwiedziny były najgorsze jakie zapamiętałem.  Mama wtedy wstała, wskazała na mnie palcem, spojrzała jakoś dziwnie... ja wtedy myślałem, że może sobie przypomina kim jestem, że chociaż powie, ze kiedyś mnie widziała, a ona...
" Jego nie znam " - tak właśnie powiedziała. Nie wytrzymałem rozryczałem się, to okropne uczucie kiedy rodzona matka cię nie poznaje... A babcia nawet nie raczyła mnie pocieszyć. Wręcz przeciwnie krzyczała na mnie, specjalnie czepiała się o błahostki. Myślałem, że jak pojadę do Hogwartu to chociaż trochę o tym zapomnę... ale poryczałem się w pociągu...

- Jednak ty jesteś głupi, Longbottom - usłyszałem za plecami.
Odwróciłem się, a za moim plecami pojawił się Snape. Nienawidziłem go. Jego oczy były puste, czarne jak dziury, które pozbawiają perspektyw. Zimne, bezlitosne... Muszę przyznać, bałem się go.  Może to dziwne, ale to właśnie on był moim boginem, to właśnie w trzeciej klasie dostał ode mnie w prezencie kapelusz i torebkę mojej babci... to było zabawne...
- Jaka to miała być barwa, no jaka? - patrzył się na mnie z pretensją, wiedziałem, że go to bawi.
- Bursztynowy...- wyszeptałem.
- To dlaczego twój jest... jak... zgniłe skarpety?!
Z tyłu wybuchły śmiechy, a najgłośniej śmiał się ten palant - Malfoy. Pff... myśli, że jak jego ojciec to bliski przyjaciel, Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, to wszystko może... Na jego miejscu wstydziłbym się tego...
- Zapomniałeś soku z pijawek i dodałeś za dużo śledziony szczura. Myślisz, że jak będziesz dodawał to co chcesz właśnie zjeść to eliksir ci wyjdzie? Nie myśl tylko o jedzeniu! Gryffindor traci dziesięć punktów!
  Dupek za mną znowu zaczął się śmiać... trudno wytrzymać z nim, a jeszcze trudniej ze Snape.

- Longbottom, zepsułeś się? Chyba reparo ci nie pomoże... No wiesz, żeby być głupszym od własnej żaby... - kiedy wychodziłem z lochów właśnie tak mówił do mnie Malfoy...
A ci jego tępi przyjaciele Crabee i Goyle śmiali się jak prosiaki, które się cieszą, ze dostały resztki do zjedzenia...
Miałem już im coś powiedzieć, właśnie otwierałem usta, ale... upadłem bezwładnie na ziemie. Zorientowałem się, że ten palant rzucił na mnie jakieś zaklęcie i chyba związał mi nogi, bo nie potrafiłem się ruszyć.
Wybuchły śmiechy, głupol nawet postawił swoje wstrętne łapsko na moich plecach i krzyczał coś w rodzaju " Jestem zwycięzcą, pokonałem tępą bestię ,, . Wszystkie te krzyki i wrzaski przyprawiały mnie o mdłości, a w głębi duszy poczułem chęć zemsty.
- Uspokójcie się! Jak możecie coś takiego robić?!
Usłyszałem jakiś piskliwy, dziewczęcy, łagodny głos, ale nie miałem pojęcia kto to. Nie mogłem wstać, poruszyć głową zresztą też...
- Bo co, bo taka wariatka jak ty może mi przeszkodzić? Pff... też coś. Idź lepiej bawić się z niewidzialnymi krasnoludkami, Pomyluno !
Pomyluna? To znaczy... Luna? Luna stanęła w mojej obronie? To dziwne, przecież nigdy się nie lubiliśmy... W sumie to ja ją unikałem, a ostatnio wcale się do niej nie odzywałem, kiedy musiałem siedzieć z nią w przedziale.
- Niewidzialne.... Hmm... ale za to widzialny jest mroczny znak ta lewej ręce twojego ojca, co?
- Ty wstrętna, niegodziwa ....
Nie zdążył dokończyć, nie mam pojęcia co się stało, ale uciekł krzycząc jak niemowlę.
- Nic ci nie jest? - zapytała.
Otrzepałem się, spojrzałem w jej błękitne, marzycielskie oczy i wstałem. Kiwnąłem głową i cicho podziękowałem. Uśmiechnęła się do mnie, a jej twarz wyglądała jeszcze bardziej... marzycielska? Nie wiem jak to określić... Patrzyła przez jakiś czas na mnie, chyba sprawdzała czy wszystko w porządku, w końcu zdenerwowałem się, bo nie chciałem być sprawdzany... Pożegnałem się z nią i wyszedłem.

*******************
Rozmowa Luny i portretu została za czerpana z książki.

14 komentarzy:

  1. Szkoda mi trochę tego chłopaka ;c Ciekawe co będzie dalej ;) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowy!Czekam na kolejny rozdział.Luna <3

    Zapraszam do mnie: http://i-found-you-my-tw-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoada mi chłopaka ;(( czekam na kolejny rozdział, <3 potrafisz wprowadzić w nastrój

    http://mydreamsso.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo ciekawie:) czekam na następne rozdziały:)
    tak w ogóle, to masz świetny wygląd bloga, który wprowadza w nastrój czytania
    zapraszam do mnie- http://zrozumieccytatyzksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego? Szkoda faceta <3 :/ Cudowny blog. Ciekawe opowiadanie z pewnością zajrzę tu jeszcze nie razz

    chcebyckopciuszkiem.blogspot.com nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Interesujące i wciągające
    Chcę następną część ...
    http://lukseer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny blog i ciekawe opowiadanie :)
    Obserwujemy? Zaobserwuj i poinformuj o tym u mnie, a na 100% się odwdzięczę :) http://fashionnmix.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne , czekam na więcej ^^ zapraszam do siebie : shadeelifee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, opowiadanie już dawno, a ja nie mogła wejść :'( przepraszam.. Ale za to cudowny rozdział! ;* u mnie dopiero w sobotę się pojawi :< życzę weny i czasu.
    Pozdrawiam, Paulina.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe! Czekam na na następny rozdział i zapraszam do mnie
    http://ginny-weasley-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nieźle się zaczyna. Bedę tu wpadać :)
    Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Super. :D
    Swoją drogą nie wiedziałam, że Neville zna tyle wyzwisk.

    OdpowiedzUsuń
  13. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń