niedziela, 9 listopada 2014

~Rozdział siódmy~ Śmierć za życie

Luna Lovegood



  Gdzie ja jestem? Gdzie jest teraz Neville? Czy on w ogóle żyje? Ręce powoli mi zamarzały, krew spływała po ustach, próbowałam ją otrzeć rękawem, ale to nic nie pomagało. Nie wiedziałem gdzie zostawiłam różdżkę. Zostałam tu sama. Oparłam się o mokrą ścianę i czekałam, aż ktoś mnie znajdzie. Chyba to były lochy... Nie mam pojęcia jak tu się znalazłam, nic nie pamiętam. Ktoś mnie porwał? Może zabłądziłam... Mijały minuty, ale nikt się nie pojawiał. Wstałam, długo  bym tak nie wytrzymała... Musiałam się przejść, w ten sposób się trochę ogrzałam... Wszystko tu było zimne i tak dziwnie mroczne. Podobno mugole mają jakieś niezwykłe pudełka, w których oglądają różne sceny nazwane filmem. Między innymi są  to filmy straszne, a zarazem przerażające zwane horrorami... Czułam się dokładnie tak jakbym była jedną z bohaterek.Nagle przeraziłam się! Nie jestem odporna na takie widoki... Przede mną na ziemi leżało martwe ciało jakiegoś mężczyzny... Zamarłam. A jeśli ja skończę tak samo? Uklękłam w milczeniu i zmówiłam modlitwę za jego duszę. Miał sine ślady na szyi, wyglądał jakby został uduszony. Uroniłam kilka łez, szkoda mi go. Wyglądał na młodego mężczyznę... Całe życie mogło być przed nim... No, ale został tu i zmarł okropnie haniebną śmiercią.
- Luna! - usłyszałam znajomy głos.
W malutkich drzwiczkach stał Draco. Zmienił się... Wyglądał jak wtedy kiedy go poznałam tak na prawdę w łazience. Był przerażony, włosy miał ułożone w nieładzie, a oczy zaczerwienione, tak jakby dopiero przestał płakać.
- Co  mu się stało? - zapytałam nie zważając na całą tą dziwną sytuację.
- On sam się udusił... Dowiedział się, że jego żonę zabito i... z tęsknoty odebrał sobie życie. To zdarzyło się dzisiaj, rano... Trzeba zabrać ciało... Ale teraz ważni są żywi! Musimy uciekać!
- A Neville? - zapytałam z goryczą w głosie.
- No i oczywiście z Neville'm. Chodź! - pociągnął mnie za rękę.
Nie miałam pojęcia gdzie idziemy. Te lochy był tak ogromne, że z łatwością moglibyśmy się zgubić. Biegliśmy prosto przed siebie nie zważając zupełnie na nic. Co jakiś czas ostro skręcaliśmy. Czy on w ogóle wiedział gdzie chce dotrzeć? Wilgotne od chłodu ściany coraz bardziej mnie przerażały. Powoli dostawałam kolki, ale nie zatrzymałam się. Nie chciałam utrudniać mu tej drogi. Bezgranicznie mu zaufałam... W końcu zatrzymaliśmy się. Stanęliśmy na wprost dużych, drewnianych drzwi. Draco wyciągnął z kieszeni srebrny, niewielki klucz i je otworzył. Drzwi skrzypiąc uchyliły się, a przed moimi oczami pojawił się ... Neville! Bez słowa rzuciłam mu się na czyje. Tak strasznie się o niego martwiłam, myślałam, że umarł, że został zabity...
- Luna? Córeczko, ty żyjesz! - za plecami usłyszałam znajomy głos.
To tatko! Też został uwięziony, razem z Neville'm. Dawno nie czułam się tak wspaniale na ich widok. Teraz powróciły do mnie nadzieje... Nie zostanę sama! Muszę żyć, bo przecież mam dla kogo!
- Musimy uciekać do Hogwartu! Tu jest niebezpiecznie! - krzyczał Draco.
- A mój tata, co z nim będzie?
- Nie martw się o mnie córeczko, ja dam sobie radę.
Spojrzałam na nich wszystkich... Nie chciałam ich stracić. Kocham ich. Gdyby tata zginął zostałabym sama, byłabym sierotą... A jakby Neville został zabity straciłabym najważniejszego mężczyznę w moim życiu, a jeśli Draco zostałby pozbawiony życia nie miałabym już przyjaciela... Nie mogę tak myśleć! Trzeba mieć zawsze nadzieję. Wszyscy wyjdziemy z tego cało i będziemy żyć tak szczęśliwie jak nigdy dotąd. Przerwałam swoje koszmarne myśli i nagle zauważyłam, że Neville nie jest zbyt zadowolony  towarzystwem Dracona i pewnie wolałby ukryć się w bezpieczne miejsce sam. Czy oni zawsze muszą być dla siebie wrogami? Nawet w takich chwilach, kiedy nic nie jest pewne... Nie wiadomo czy jeszcze się spotkamy. Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać jest teraz potężniejszy... Odzyskał swą siłę i teraz może być nieobliczalny! To dziwne, ale coraz mniej mnie to przeraża, wręcz mam ochotę z nim walczyć.
- Ufasz mi ? - przerwał moje rozmyślania Draco wyciągając dłoń do Neville.
- Ufam - wyszeptał chrypiącym głosem odwzajemniając uścisk.
TRACH! - usłyszeliśmy dziwny odgłos. " Pewnie ktoś się teleportował " - pomyślałam.
- Złapaliście ich? - zza drzwi dobiegł piskliwy głos, a jednak przerażający  przypominający syczenie węża.
- Nie, jeszcze nie... On jest w szkole, ale szybko go...
- Avada Kedavra! - krzyknął tak głośno, że w lochach jego głos odbił się echem.
Zabił... Ten ktoś zabił, ale za co? Kto jest w Hogwarcie. Na moich oczach ginęło coraz więcej osób. Tata Neville, mężczyzna w lochach, a teraz ktoś... Może teraz czas na mnie?
- Jest! On tu jest! To przecież... - jąkał z przerażenia Draco.
- Voldemort. Nie bójmy się wymawiać jego imienia. On przecież nie jest jakimś władcą, żeby bać używać się jego imienia. Wymawiajmy to imię z pogardą, a nie lękiem! On zabija tysiące ludzi dla zabawy...
Spojrzałam Neville'owi w oczy. Widać było, że wciąż nie może wybaczyć tak okrutnego potraktowania swoich rodziców przez Bellatrix - zwolenniczkę Sami-Wiecie-Kogo. Dzięki temu nabrał pewności siebie... To dawało mu motywacje, bo przecież miał o co walczyć.
 Draco ostrożnie otworzył drzwi i ruchem ręki zachęcił nas do wyjścia. Neville wyszedł pierwszy, odwrócił się w progu i spojrzał na mnie. Mieliśmy niewiele czasu, ale mimo to aż tak bardzo się nie spieszyliśmy. Zamknęłam oczy. Próbowałam sobie to jakoś ułożyć w głowie. Po kilku sekundach przestałam myśleć o przyszłości. Teraz ważniejszy jest czas teraźniejszy. Nie mogę się zamartwiać. Na razie żyjemy i to się liczy.
Opadłam w ramiona taty... Teraz musieliśmy się rozdzielić. Nie potrafię bez niego żyć. Kocham go.
- Obiecaj, że przeżyjesz... - wyszeptałam mu do ucha.
Milczał. To milczenie było dla mnie okropnym cierpieniem. Pewnie obawiał się o siebie tak samo jak ja. To okropne...
- Obiecuje - odpowiedział po chwili.
Uśmiechnęłam się do niego i musnęłam palcami jego gładką dłoń. " Żegnaj " - pomyślałam w duchu. "... Oby nie na długo".

Neville Longbottom



 Zaufać Malfoyowi... To naprawdę trudne. Jednak w takich sytuacjach nie ma innego wyjścia. Nie wiem czy dobrze postąpiłem, może jestem naiwny, ale chyba Luna miała rację, ludzie się zmieniają.
 Biegliśmy przez zawiłe korytarze. Szukaliśmy wyjścia czy na kogoś czekaliśmy? Nie mam pojęcia. Luna była smutna. Cała ta sytuacja ją zmieniła. Kiedy ją poznałem była słodką dziewczynką żyjącą we własnych marzeniach. A teraz... Można ją nazwać dojrzałą, silną kobietą nie bojącą się bitwy, a nawet śmierci.
- Myślicie, że przeżyjemy? - zawahał się Malfoy.
Jego głos był zupełnie inny. Bardziej pokorny i mniej pogardliwy. Chociaż i tak przeciągał sylaby i jego głos był bardzo nudny.
- Każdy musi w coś wierzyć by nie zwariować - uśmiechnęła się Luna.
Te słowa utkwiły mi w głowie. Zawsze wierzyłem, że tata wyzdrowieje, a teraz co? Umarł... Czy teraz też tak będzie? Będziemy się cieszyć, że w końcu zwyciężymy walkę z Voldemortem, ale okaże się, że on przeżyję i będzie jeszcze bardziej potężniejszy... Ja już nie wiem czy w ogóle można w to wierzyć.
Za ścianą pojawiła czyjaś dłoń. Zapraszała nas do siebie. Draco zerwał się jak opętany, ale w ostatniej chwili złapałem go za kołnierz garnituru. Przecież to mogła być jakaś zasadzka... On jednak pewny siebie  wyrwał się z objęć i pobiegł w kierunku delikatnej dłoni. Nie mieliśmy innego wyjścia pomknęliśmy za nim.
Gdy skręciliśmy nie uwierzyłem własnym oczom! Malfoy przytulił się do swojej matki jak mały dzieciak. Ona zaś gładziła jego tlenione włosy. Malfoy aż tak kocha swoją matkę? On serio jest wrażliwy? Trudno mi było w to uwierzyć. Chłopak, który przez pięć cholernych lat nie dawał mi spokoju, grożący swoim ojcem, tak po prostu przytula się do matki?! Niebywałe...
- Draco obiecaj, że będziesz na siebie uważał... - mówiła przez łzy.
Chłopak pokiwał głową i złapał ją za rękę. Wyszeptał coś nie zrozumiałego typu "już czas".
- Będziemy się teleportować - oznajmiła.
Wszyscy podaliśmy sobie ręce ... Czułem jakby jakby moje ciało było rozrywane na kilka części. Nienawidzę się teleportować! Przynajmniej dobrze, że nie wymiotowałem.
Znaleźliśmy się w Hogwarcie. Zdarzyłem zatęsknić za tymi murami. Szary, kamienny korytarz był zupełnie pusty. Żadna żywa, lub martwa dusza nie błąkała się po jego schodach. Matka Malfoya - wysoka, szczupła blondynka, o stalowych oczach ostatni raz pocałowała Malfoya w policzek i bez słowa odeszła...
- Gdzie idziemy? - zapytałem.
Jednak nie otrzymałem odpowiedzi, bo w tej samej chwili jak tornado Irytek mknął prosto na nas.
- Śmierciożercy w Hogwarcie! Śmierciojadki! Śmierciojadki! - krzyczał.
W ostatniej chwili zdążyliśmy się pochylić, dając mu wolna przestrzeń.
- Zostańcie tu. Ja zaraz wrócę - powiedział Draco i pobiegł schodami na wieżę astronomiczną.
Staliśmy jak słupy. Po prostu nas zatkało. Mamy stać tak bezczynnie? W Hogwarcie są Śmierciożercy!! A my stoimy? Poczułem dziwne ciepło na swojej dłoni. Spojrzałem w dół i zrozumiałem, że Luna złapała mnie za rękę.
- Idziemy? - zapytała.
- Wiesz co, ostatnio bardzo się zmieniłaś. Kiedyś nie byłaś taka... No wiesz, odważna, pena siebie.
- I teraz mnie już nie kochasz?
- Tą Lunę kocham jeszcze bardziej.
Jej uśmiech był jak nagroda za całe cierpienie. Przytuliłem ją, a jej niebieskie oczy patrzyły na mnie z taką miłością, że po prostu nie wytrzymałem i pocałowałem ją w usta.
- Brać ich ! - usłyszeliśmy głos zza sobą.
W końcu wróciliśmy do rzeczywistości .Wbiegliśmy po schodach. Nie mieliśmy pojęcia co tam zastaniemy, mogliśmy zginąć z rąk Śmierciożercy, mogliśmy zobaczyć martwe ciało Malfoya, ale wtedy liczyło się tylko jedno byliśmy razem. Ostrożnie spojrzałem w górę. Na wieży astronomicznej stał Dumbledore, Malfoy, Bellatrix i dwóch innych Śmierciożerców, których nie znam .
- Draco! Zabij go! To dla ciebie zaszczyt! Będziesz sławny! Czarny Pan cię wynagrodzi - błagała go Bellatrix.
Malfoy walczył z samym sobą. Przełknął głośno ślinę i chociaż różdżkę skierował na Dumbledore'a patrzył na niego błagalnie. Tak jakby szukał w nim ratunku.
- Draconie nie jesteś mordercą. Ty o tym dobrze wiesz. Zawsze możesz przejść na dobra stronę. Nie musisz być z nim... - mówił z podejrzanym spokojem.
Bellatrix oburzona zachowaniem dyrektora  złapała zw swoją różdżkę i sama chciała zakończyć życie staruszka. Na szczęście została powstrzymana  przez dwóch Śmierciożerców, którzy szeptali coś pod nosem. Ona zaś wykrzyknęła :
- Wiem, że Czarny Pan przydzielił to zadanie Draconowi, ale ja muszę...
Przerwała... Coś z dziwnym trzaskiem upadło na ziemie. Malfoy opadł na kolana. Upuścił swą różdżkę, która potoczyła się aż do stóp Dumbledore'a. Zacisnął mocno oczy i zmarszczył nos. Zupełnie bezbronny klęczał nad swoją ciotką. Nie błagał o litość... Wręcz przeciwnie. Jego twarz wyrażała cierpienie. Po bladych policzkach spływały liczne łzy. Nie potrafił zabić, to było pewne.
- Nie zabiję! Nie potrafię! Nie jestem tobą. Skoro nie masz ani trochę litości zabij mnie! Nie mam różdżki, nie obronie się. Zabij syna swojej siostry!
Zrozpaczony chłopiec opuścił głowę na dół. Wiedział, że to są jego ostatnie sekundy życia. Bellatrix spojrzała na niego z pogardą. Pewnie pomyślała, że nie wypada aby Śmierciożerca tak się zachowywał. Draco był inny. Był bardziej wrażliwy od swojej ciotki. Podniósł do góry głowę i spojrzał przez swoje czerwone, zapłakane oczy na wyrocznie śmierci. Ona wyciągnęła dłoń z różdżką  i krzyknęła z pogardą :
- Avada Kedavra!

****************************

Czytasz = Komentuj

Przepraszam, ale tekst pisałam w pośpiechu. Nie był jeszcze  sprawdzany, jest prawdopodobieństwo, że pojawiły się błędy. 


Zapraszam was do udziału w konkursie, w którym można wygrać atrakcyjne nagrody rzeczowe. LINK DO KONKURSU Jest tam między innymi kategoria literacka. 

I druga sprawa. Zauważyliście pewnie, że stworzyłam dziwne "trio" ( Neville, Luna i Draco ) Spróbujcie je jakoś nazwać. Propozycje zostawiajcie w komentarzach. 

15 komentarzy:

  1. Czemu jak czytam Twoje opowiadanie mam wrażenie, że je za kilka rozdziałów zakończyć? ;__;
    Jest super :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie wstawiłaś oczekiwany rozdział :D
    Oczywiście nie zawiodłaś mnie
    Ale powiedz, że DRACO NIE ZGINIE!!!
    Jemu nie wolno... :'(
    Nie mg doczekać się kolejnych postów

    Zapraszam też do mnie:
    itsmylife-dontyouforget.blogspot.com
    Zostaw po sobie ślad :D
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeeeej wreszcie jest rozdział! Ale tylko jedno mam co d i powiedzenia:
    JEŚLI ZABIJE DRACONA TO NIE PEZEZYJESZ NAJBLIŻSZYCH DNI!
    Co do samego tekstu to są błędy!
    Poszukaj jakiejś bety czy coś w ten deseń :) ja się zgłaszam na ochotnika \o/
    Pisz dalej ^^
    Życzę weny i pozdrawiam ;)
    Ala ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ona zabiła Dracona? Dracona?! Mam nadzieję, że nie ;-;
    Strasznie mi się podoba twój opis Malfoya, w sumie wszystko mi się podoba, nawet nie zwróciłam uwagi na błędy. Masz mi tego opowiadania nie kończyć w najbliższym czasie, a wydaje mi się, że jesteśmy już bliżej końca niż początku ;-;
    Weny życzę :)
    + gify są cudowne, przez ten drugi nie mogłam się skupić :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej, ona nie mogła zabić Dracona! Szybko dodawaj następny :) przepraszam, że tak krótko ;( wpadnij do mnie jak masz ochotę xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Zacznę od tego, że ciekawa tematyka bloga. Luna i Neville, ja osobiście tego nie widzę, wszystko się u ciebie bardzo szybko potoczyło, myślałam już, że będzie to tkliwe romansidło, a jednak poszłaś w kierunku akcji, rozwinęłaś charakter Neville'a, wątek śmierciożerców - i to na plus, to cię bardzo ratuje. :) Neville to chyba najlepiej prowadzona przez ciebie postać, jego metamorfoza jest intrygująca.
    Jest sporo błędów związanych z zasadami świata Rowling, ale przymknęłam na to oko. Ten rozdział to chyba twój najlepszy, naprawdę nieźle się to czytało i nieźle oddajesz istotę sytuacji, atak na Hogwart, wojna. Bellatrix jest cudowna, taka jaka powinna być, i to też duży plus. Błagam, powiedz, że Draco przeżyje! To byłoby okropne, gdyby zginął, uwielbiam tę postać, protestuję. :( Chociażby by poznać jego dalsze losy tu zajrzę. Mogłabyś mnie powiadomić? :)
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim zdaniem jest to bardzo dobry rozdział. Nie jestem fanką Pottera wiec na niektórych rzeczach się nie znam ale tak czy siak podoba mi się to. Ostatnio zauważyłam że jest dużo więcej blogów o Harrym Potterze niż wtedy kiedy zaczynałam pisać bloga. Czyżby Harry znów stał się popularny ?

    OdpowiedzUsuń
  8. czytając to czułam klimat dramatyczny, podoba mi się opisywanie szczegółów , fajnie napisane ;) pozdrawiam blueskyylar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny blog, czuć tutaj dobry klimat i poważnego autora.
    Zapraszam na http://www.windcomp.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały rozdział!
    Jejku uwielbiam Neville'a i Lunę!
    Nie mogę doczekać się następnego ;)

    http://muffinowaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaaaki cudowny wygląd bloga *.* i te gify, ślicznie to wygląda!
    Obserwuję!
    http://ingenuity-charm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahah xd Chyba też zaczne dawać gify z siatkarzami na swoim! Fajnie sie czyta wtedy! Jejusiu Weronika, ty to masz talent! Mega wielkie zazdro
    Buziaki;)
    Ps. Draco ma żyć!

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytam to opowiadanie od pewnego czasu i co rozdział jest ciekawiej. Te gify dają moim zdaniem nastrój i niech w każdym rozdziale będą :)
    http://mska-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny rozdział! ♥
    Trzymaj tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wielkie podziękowania dla tego wspaniałego człowieka o imieniu Dr. Agbazara, wielki rzucający, który przywraca radość z pomocy w przywróceniu mojego kochanka, który oderwał się ode mnie cztery miesiące temu, ale teraz, z pomocą dr. Agbazara, wielka miłość, rzuca zaklęcia. Dzięki mu. Możesz również poprosić go o pomoc, gdy będziesz go potrzebować w trudnych czasach: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp ( +2348104102662 )

    OdpowiedzUsuń