piątek, 5 grudnia 2014

~Rozdział ósmy~ Przepowiednia

Luna Lovegood



 Zielone światło wymknęło się z różdżki Bellatrix całkowicie mnie oślepiając. Gdy zacisnęłam oczy poczułam jakbym gdzieś odpływała, jakbym opuszczała to przeklęte miejsce... Wszystko ucichło... Nie słyszałam już jęków, wrzasków, nawet mi zrobiło się trochę cieplej. Z ciemności nagle wyłonił się obraz mojej mamy, która z uśmiechem mieszała eliksir. Czy ja umarłam? Czy to właśnie mnie zabiła ta kobieta? Mama spojrzała na mnie czułym wzrokiem. Gestem ręki zaprosiła mnie do siebie. Chciałam podejść bliżej lecz zarys mamy znikł... Na jej miejscu pojawił się tata... Czyli nie umarłam? Gdzie ja właściwie jestem?
- Moja mała córeczka... Wszystko będzie w porządku. Zobaczysz - gładził moje włosy, a jego wielkie niebieskie oczy pokryły się łzami...
Po chwili poczułam coś lodowatego na ramieniu. Otrząsnęłam się z zimna... Kiedy otworzyłam oczy wszystko wróciło... Okropny jęk dobiegł do moich uszu. Ogarnął mnie dziwny spokój. "Wszystko będzie w porządku" - przypomniałam sobie słowa tatka. Kątem oka zerknęłam na Neville'a. Był cały zalany łzami. Zmarszczył czoło i objął mnie troskliwie dłońmi. Co się stało? Nie mogłam jeszcze wrócić do rzeczywistości, lecz jęk Dracona zadziałał na mnie jak zimny prysznic. To było okropne! Kiedy go usłyszałam poczułam ciarki na plecach. Wyrwałam się z objęć Neville'a, podbiegłam bliżej i oniemiałam.
- Miałaś mnie zabić!! Dlaczego skrzywdziłaś niewinnego człowieka?! Tylko na tyle cię stać?!! Ty podła...
Na ustach kobiety powoli pojawiał się uśmiech. Pokazując swoje zęby parsknęła pogardliwym śmiechem.
- No co, no co mi powiesz?  Boisz się cioteczki, taak? Bo ty się wszystkiego boisz, śmieciu. A swoją drogą to szkoda Avady na takiego wariata. Ojej, Kseniu nie żyję... Może w końcu zobaczy swoją równie powaloną żoneczkę... Córeczka też niedługo dołączy do tej cholernej rodzinki! - wybuchnęła śmiechem, mrużąc swoje ciężkie powieki.
  Stałam obok ciała mojego tatusia. Jego blada twarz już nigdy się do mnie nie uśmiechnie, zgrabne usta nigdy nie wypowiedzą żadnego słowa, a oczy nigdy już nie spojrzą... Pomimo to byłam dziwnie spokojna. Nie uroniłam łzy. "Wszystko będzie w porządku" - powtarzałam sobie w duchu. Sama nie wiem czy nie zdawałam sobie sprawę co właściwie się stało. Zostałam sierotą, stoję nad ciałem mojego ukochanego taty i nic? Draco płakał rzucił się na martwego tatkę i sprawdzał czy serce nadal biję. Na próżno, ono stanęło na wieki. Neville kucał tuż za mną. Płakał tak samo jak podczas śmierci jego tatusia. Nie jestem podła. Ja naprawdę go kocham, ale miałam taki dziwny spokój w sobie...
- Co się tu wyprawia? - usłyszałam za sobą zimny głos.
To był profesor Snape. Po co i on tu przyszedł? Nie odwróciłam wzroku. Stałam bezmyślnie gapiąc się w nieruchomą twarz mojego ojca.
- Zasrany gówniarz stchórzył - wybąkała Bellatrix.
Zapadło milczenie. Dopiero teraz uświadomiłam sobie dlaczego tak naprawdę przybyli tu Śmierciożercy. On mieli zabić Albusa Dumbledore'a. Staruszek wciąż stał czekając na wyrok. Nie odezwał się ani słowem, czyżby pogodził się ze śmiercią?
- Severusie, proszę - usłyszałam cichy szept.
- Avada Kedavra! - wykrzyknął profesor Snape.
Snape zabił Dumbledore? Niedorzeczne. Przecież on mu ufał... Wierzył mu bezgranicznie. A on go zdradził. Ciało dyrektora bezwładnie spadało na dół. Wypadło z wierzy astronomicznej prosto na błonia Hogwartu.
- Idziemy! - krzyknął Snape a razem z nim uciekli wszyscy Śmierciożercy.
Bellatrix uśmiechnęła się do mnie złośliwie. Pewnie chciała przez to pokazać, że ja będę następna.
- Ja nie chciałem... Ona miała zabić mnie, lecz on nagle wyskoczył sam nie wiem skąd i osłonił mnie własnym ciałem...
- Nie mam ci tego za złe - wyszeptałam.
Pochyliłam się nad tatą i pocałowałam go w policzek. "Kocham cię, teraz wszystko zrobię dla ciebie" - wyszeptałam mu do ucha.

 Przy ciele Dumbledore zgromadziła się już praktycznie cała szkoła. Wszyscy nauczyciele, uczniowie, a duchy zapewne opłakiwały go w Hogwarcie. Jaka to sprawiedliwość, że czarodziej, który żył skromnie, ale uczciwie i w dodatku zginął ratując człowieka prawie w ogóle nikogo nie obchodzi? Trzeba mieć ordery i tytuły najlepszego, najwybitniejszego czarodzieja ówczesnych czasów i żyć pyszcząc się i chwaląc swą mądrością żeby ktoś cię zauważył? Jakoś mojego tatę wspominałam tylko ja, Neville i Draco... Kiedy patrzyłam na jego twarz myślałam o mamie. Może już się spotkali. Ciekawe czy tatuś już opowiedział jak to sobie radziliśmy bez niej. Mam nadzieje, że nie opowie jej wszystkiego. Byłby okropny wstyd gdyby dowiedziała się, że na pierwszym roku zesikałam się do łóżka...

- Zostań - wyszeptałam odwracając się plecami do Neville'a.
Jego oczy były wciąż pokryte łzami patrzyły z ogromną troską.Z kamienną twarzą wybiegłam z wieży astronomicznej. Nie chciałam już o niczym myśleć, chciałam zostać sama. Zbiegając po schodach, nie zobaczyłam nikogo. " No tak wszyscy płaczą po stracie Dumbledore'a " - pomyślałam. Miałam rację, kiedy zajrzałam zza drzwi ujrzałam szlochającego Harry'ego uwieszonego na martwym ciele, a obok niego tłum pogrążony w żalu. Dlaczego oni to tak przeżywają. No tak, człowiek nie żyje, ale nie był jakiś wielkoduszny... Akurat dla mnie to on był okropnym samolubem . Spojrzałam w lewo sprawdzając czy nikt mnie nie zauważył.  No, ale oczywiście nikt by nie dostrzegł nawet Voldemorta gdyby tu się pojawił, bo wielce szanowny profesor... A zresztą...

 Biegłam  w stronę lasu. W sumie las to dobre miejsce, w którym można zapomnieć o wszystkim. Pełnia księżyca wyłoniła się za drzew, a gwiazdy migotały na niebie. W chatce Hagrida można było dostrzec w oknach płonące światło. I pomyśleć, że przed chwilą doszło do dwóch morderstw... Powoli wkraczałam do zakazanego lasu. Jeszcze nigdy tu nie byłam, ale podobno tu błąkają się jakieś wampiry, a Seamus widział tam raz wilkołaka. Jeśli mam zginąć, to nigdy z rąk jakiegoś potwora! Nagle spadam na kolana. Głupie paprocie! Okropnie plączą nogi. Kiedy próbowałam wstać na wprost siebie dostrzegłam malutki kamyczek. Był jakiś inny. Obracając go w palcach dostrzegłam znaczek. To znak insygniów śmierci! Tata opowiadał mi bajkę na temat trzech braci, których śmierć przechytrzyła. Oczywiście najmłodszy okazał się najmądrzejszy i udało mu się dożyć późnej starości.
- Herma?! - usłyszałam okropny ryk.
Odwróciłam się i z wrażenia, a może raczej z przerażenia otworzyłam szeroko usta. Tuż przede mną stał olbrzym. Wysoki na jakieś piętnaście stóp. Ubrany był w dziwny zielony sweter, ale najwidoczniej za ciasny, bo guziki ledwo wytrzymywały. Włosy miał gęste, dziwnie potargane, a oczy ogromne i ciekawskie.
- Cz-cześć - wyjąkałam.
- To nie Herma - rozzłościł się.
Z przerażenia zaczęłam obgryzać paznokcie. Zdenerwowany olbrzym energicznie wyrywał brzozę, która z łatwością oderwała się od podłoża. Z przerażeniem przełknęłam ślinę. Czułam jak serce coraz głośniej bije.. Pewnie skończę jak to drzewo... Jak przeżyję, to chyba zacznę słuchać Seamusa...

Neville Longbottom



Czy ja zawsze muszę być skazany na towarzystwo Malfoya? W dodatku zaczynałem się martwić o Lunę. Wyszła już dość dawno. Chyba chciała ochłonąć, przemyśleć to wszystko... W końcu jej tata został zabity... Lecz ja jak zwykle zostałem sam z tym... z tym typkiem. Patrzył na mnie tak po prostu, myślał, że się przyjaźnimy, czy co? Niee, nie ze mną te numery. Uciekałem wzrokiem. Patrzyłem to na martwe ciało, to zerkałem gdzieś w niebo. Nie chciałem widzieć tych stalowych oczu. Czy Luna nie rozumie, że to właśnie przez niego zginął jej ojciec?
- Neville, ja chyba sobie tego nigdy nie wybaczę. Przeze mnie zginął niewinny człowiek. W ogóle wiele osób przeze mnie cierpi. I to właśnie przeze mnie macie te kłopoty...
   "W końcu zdałeś sobie z tego sprawę..." - pomyślałem. Nie wypowiedziałem tego na głos, bo w końcu nie jestem aż tak chamski... Nie to co niektórzy. Uśmiechnąłem się tylko krzywo. 
- Zostaniesz na chwile sam, Malf... to znaczy Draco? Muszę wyjść do toalety - zapytałem po dłuższej chwili milczenia. 
Malfoy pokiwał znacząco głową, a ja z ulgą wybiegłem z wieży astronomicznej. Kiedy przechodziłem przez gabinet dyrektora, nagle coś zwróciło moją uwagę... W ramach obrazu nad biurkiem spał Dumbledore! On okropnie chrapie... 
- Ej Dumbledore! - zawołałem z ciekawością czy się poruszy. 
- Coś się stało Severusie? - zapytał przecierając oczy. 
Zawstydziłem się. Byłem przekonany, że nic nie odpowie. Wiem, żyjemy w świecie czarodziei, ale on przecież dopiero zginął! 
- Ty żyjesz? - zmarszczyłem nos ze zdziwienia. 
- Przecież żyjemy w świecie czarodziejów... yyy... Jeames'ie?
- Neville, jestem Neville. Dlaczego wszyscy płaczą po twojej śmierci? Przecież mogą z tobą rozmawiać, radzić się ciebie i w ogóle...
Staruszek westchnął ciężko i poprawił swoje okulary - połówki, które zsuwały mu się z nosa.
- No wiesz, to nie to samo co życie... Ja jestem już na innym etapie drogi. Tu w tych ramach jest jakby moja cząstka, coś jakby mała myśl, która wymknęła się z mojego umysłu... Już nie wrócę do świata żywych. No wiesz nie będę już mógł się poruszać ani nic... Moja cząstka będzie utkwiona w tych ramach.
  Przysunęłam krzesło. Ze zdziwieniem patrzyłem na portret Albusa Dumbledore'a. Jego ciało jest na dole, a ja rozmawiam sobie z jego "cząstką". Dziwne nawet jak na świat magii.
- Znasz historię Harry'ego Pottera? - zapytał po chwili.
- A kto jej nie zna?
Dumbledore sprawdził czy nikt się nie kręci i spojrzał na mnie z powagą. Czyżby miał zamiar snuć opowieści o chłopcu, który przeżył i wyrwał się z  sideł śmierci. Tak, tak znam to na pamięć. Przecież babcia opowiadała mi tą historię każdego wieczoru. " Szkoda, że nie jesteś taki jak on... Powinieneś brać z niego przykład... Zaprzyjaźnij się z nim, a staniesz się mądrzejszy..." Miałem dość tych tekstów. Ale z drugiej strony bardzo za nią tęskniłem... Ciekawe czy przeczytała ten list... Ciekawe co teraz dzieję się z mamą...
- No wiesz ty mogłeś nim być to znaczy... Jeames..
- Zacznijmy od tego staruszku, że nie znasz mojego imienia, bo uważasz mnie za kogoś bezwartościowego, bo nie nazywam się Harry Potter. A poza tym nie masz prawa mnie do niego porównywać! Już mam tego dość! Wiem, wiem! Jest świetny, odważny i w dodatku przeżył atak VOLDEMORTA! - ostatnie słowo wykrzyczałem tak głośno, że nie żyjący już dyrektor uwięziony w ramach skrzywił się i zatkał uszy.
- Nie chodziło mi o to - zaczął ciągnąć, kiedy się uspokoiłem - Chodziło mi o  przepowiednie, którą kierował się Voldemort nie wskazała na konkretnego chłopca. Wiadome było tylko, że urodził się pod koniec lipca. A jak dobrze rozumiem ty również jesteś z tego miesiąca. Ale omińmy szczegóły... Porozmawiajmy o tobie. Ty masz też swoją misję. Ona nie jest mniej ważna... Twoi rodzice cierpieli... Zaklęcie Cruciatus zniszczyło ich, lecz ty żyjesz... A w chwili kiedy twoja mama zwijała się z bólu krzyczała aby Bellatrix Lestrange nie krzywdziła ciebie. Rozumiesz? Zostałeś tak jakby osłonięty, jesteś odporny na to zaklęcie. Twojej mamie zależało tylko na twoim dobru. Więc  jedyne zaklęcie, które działa na nią to zaklęcie, którym ona zraniła twoich rodziców. To ty musisz ją pokonać! Ty zostałeś wybrany...
- I to dlatego ono na mnie nie działa?
Staruszek pokiwał głową. Miałem mętlik w głowie. Czy to by znaczyło, że mam zabić kobietę trzymając w reku różdżkę i krzycząc Crucio?! Przecież nienawidzę tego zaklęcia! Brzydzę się nim! Nie mogę go użyć nawet wobec niej! Dlaczego tego nie może zrobić Malfoy? Przecież on tyle rzeczy schrzanił mógłby chociaż zrobić to! Jest lepiej stworzony do ranienia ludzi niż ja!

- Tak długo? - zapytał kiedy wróciłem od Dumbledore'a.
- Najwidoczniej miałem taką potrzebę - parsknąłem.
Malfoy nie odezwał się ani słowem. Chyba nie chciał poznawać szczegółów. I dobrze nienawidzę jego i całej jego cholernej rodziny!
- Ej chłopaki! - usłyszałem głos z dołu.
Zerwaliśmy się na równe nogi i zerknęliśmy z balkonu w dół. To była Luna! A obok niej.... wielki, przerośnięty, człowiek?! Wzdrygnąłem się, przecież to był olbrzym!
- Luna uważaj!!! Spójrz za siebie! - krzyczał Malfoy, tak przerażony, jakby miał się posikać ze strachu.
W sumie ulżyło mi .Właśnie teraz widzę, że on jest jeszcze większym tchórzem niż ja.
- To jest Graup! Znalazłam go w zakazanym lesie! Cudownie, co? Zdążył się ze mną zaprzyjaźnić...
Widać było, że rzeczywiście przyjaźń między nimi kwitła... Luna miała podrapane ręce, poszarpaną koszulkę, rozczochrane włosy i lekko siniejące oko. Trudno mi sobie wyobrazić jak olbrzym okazuje uczucia...
- Wiecie co?! On nam pomoże jak znów na nas napadną Śmierciożercy!
- Dobrze, ale póki co, to może chodźmy do Wielkiej Sali... No wiecie wszyscy tam są. A poza tym to chyba nie macie zamiaru pilnować tego olbrzyma całą wieczność. Nie wiem jak wy, ale ja jestem bardzo głodny.

Przynajmniej raz zgodziłem się z Malfoyem. Tez byłem głodny... Cały Hogwart był pogrążony w żałobie. I chyba nikt oprócz nas nie myślał o jedzeniu. Nawet skrzaty domowe nie postarały się tak jak zawsze. Usiadłem obok Rona, który grzebał w swojej owsiance bez celu. Spojrzałem za siebie i odprowadziłem Lunę wzrokiem. Byłem bardzo śpiący. W sumie nie spałem już bardzo dawno. Ciągły stres, ataki Śmierciożerców. W lochach nie było wcale wygodnie i teraz marzyłem już tylko o świeżej pościeli.
 TRACH! Otworzyły się z wielkim hałasem drzwi do Wielkiej Sali.
- Zaczyna się! Wojna! Wojna! Pierwsze ofiary!! - krzyczał przerażony Slughorn, biegnąc do stołu nauczycielskiego.
- Co się stało? - zapytała przerażona McGonagall.
- On jest! Sama Wiesz Kto tu jest! Zabito naszych uczniów!! Hanna i Cho nie żyją !

21 komentarzy:

  1. Siemka :-)
    Przeczytałam ten post już w nocy, ale komentuję teraz, bo wtedy byłam na telefonie.
    Jest świetny!
    Totalnie zaskoczyłaś mnie tymi śmierciami. Tata Luny? A wcześniej Neville'a? Wow. Nie mogę doczekać się dalszych postów
    Pozdrawiam :-*
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. masz śliczny wygląd bloga ale rozdziały są za krótkie...
    Czekam na więcej :)
    http://nika-is-here.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział :D
    Bardziej mi się podoba część z widzenia Luny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do LBA :D Więcej: http://gabikasia-hp-fanfiction.blogspot.com/p/blog-page_29.html

      Usuń
  4. Przeczytałam. :) Ciekawie. Poruszające sceny ze śmiercią pana Lovegooda, choć nieco zdziwiła mnie zuchwałość Luny, którą złościło to, że tłumy opłakują Dumbledore'a, a nie jej ojca. No ale rozpacz wywołuje różne myśli. Kiedy w końcu Neville i Draco się dogadają? Twój Malfoy jest taki śmieszny i uroczy, że uwielbiam każdą scenę z nim. Więcej Draco, zdecydowanie. :D
    Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki fajny wygląd bloga :) Uwielbiam Lunę z ''Harrego Potter'a'', to moja ulubiona postać. Czekam na następny rozdział, życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląd jest cudowny. Czekam na kolejny rozdział :)
    Obserwuję :)
    http://mska-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Łi! Uwielbiam HP oczywiście. Luna to jedna z moich ulubiony bohaterek. Jednak jakoś nigdy za bardzo nie przepadałam za Nevilem niestety :c
    Masz bardzo ładny wygląd bloga,podoba mi się ;-)
    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt :)

    PS. Uwielbiam Draco ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny szablon ;* Wspaniała treść, na pewno jeszcze wpadnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow, wow, wow! Cudowny rozdział! Zupełnie inaczej przedstawiasz osobowość Luny - i bardzo mi się to podoba. To nie jest już mdła Luna - Twoja Luna jest pełna charakteru, wyrazista. Super! W ogóle piszesz bezbłędnie, brak literówek itd. :D To jest po prostu niemożliwe! Jak Ty możesz tak czysto, ciekawie i bezbłędnie pisać?! :* A Twój styl - cudowny! Barwny, ciekawy, bardzo wciągający. :) Zachwyciłaś mnie również sceną śmierci pana Lovegooda. Doskonale oddałaś klimat, dramatyzm sytuacji. Genialne jest też to, że przedstawiasz opowiadanie z dwóch stron - Luny i Neville'a. Bardzo oryginalny pomysł. :) No i szablon - taki przepiękny! I te gify w opowiadaniu - cudowne! :D
    Życzę dużo weny, i wszystkiego dobrego,
    Evenstar :*
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Jestem ogromną fanką HP, więc to dla mnie czysta przyjemność czytać Twoje opowiadanie. (Troszkę się rozpisałam, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza).
    Jak znajdziesz czas, to wpadnij:
    hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com
    Pozdrawiam cieplutko. :***

    OdpowiedzUsuń
  11. Komentuję drugi raz po to jest po prostu cuuudooowwnneee <3 Wygląd, treść, wszystko! Kocham twoje opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajny rozdział, fajnie piszesz. Czekam na kolejny rozdział :)



    http://getaway-from-reality.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Przypadł mi do gustu Twój blog ;3 Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej i lepiej. Gratuluję, nominuję Cię do LBA. Więcej informacji znajdziesz tutaj ---> http://destruction-magical2.blogspot.com/p/nominacja-lba-2.html

    Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie piszesz i strasznie podoba mi się wygląd Twojego bloga ;3 Będę wpadała częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zostałaś nominowana do LBA! :)
    Więcej tutaj --> http://life-is-beaatiful.blogspot.com/2015/01/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Śmierć Lovegooda mnie najbardziej urzekła! Podoba mi się bardzo Twój blog! Przepraszam, że tak krótko! Ale ogólnie kocham too <33 masz 10/10 <3

    miloscwczasachapokalipsy44.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Czekam na kolejny xx
    Pozdrawiam,
    instant-harry-styles-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejku Luna jest świetna *.*

    Zapraszam http://nabarvy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń